22 stycznia, 2013

parallel universe

Nie wiem czy dwa dni minęły odkąd odstawiłam stary antybiotyk, a już musiałam lecieć do przychodni po następny. W tym roku w szkole byłam chyba niecały tydzień. Niedobrze mi się robi na samą myśl o tym, ile materiału mam do nadrobienia, ale zamiast siąść i zacząć się uczyć, całymi dniami gram w warcaby, maluję paznokcie, bezcelowo scrolluję facebook'a z góry na dół i z powrotem i słucham muzyki. Zrobiłam nawet porządek w komputerze, zdefragmentowałam dyski i posprzątałam iTunes'a. Jestem z siebie naprawdę zadowolona zwłaszcza, że zbierałam się na to już od dobrych 3 miesięcy. Kolejnym ambitnym planem jest instalacja Simsów, które Bogu dzięki nie działają, więc może po 7 porażce wgrywania w końcu wezmę się za siebie, a przede wszystkim za naukę.
Szczerze mówiąc mam już serdecznie dosyć siedzenia w domu, wolę chyba iść do szkoły i przemęczyć się na lekcjach. Chociaż dla tych kilku przerw, gdzie można porozmawiać i pośmiać się ze znajomymi. Jednak kontakt przez komunikatory to nie to samo co rozmowa w cztery oczy.
Nie bardzo wiem o czym mam pisać. I tak nikt tu nie zagląda, więc teoretycznie piszę dla siebie. Ale może jednak kogoś interesuje co dzieje się z chorą na zapalenie oskrzeli siedemnastolatką. Jeżeli tak, to jest mi z tego powodu niezmiernie miło! Naprawdę! Życzę w takim razie wygranej w totka.
Nic tu po mnie. Pozdrawiamy z Rudym.




31 grudnia, 2012

say hello to the stranger

Tegorocznego Sylwestra spędzam w domu, sama. Może nie do końca sama. Spędzam tą wyjątkową noc z anginą. Niemalże przykuta do łóżka, z wielkim kartonem chusteczek higienicznych, gorącą herbatą, termometrem i moim najwierniejszym towarzyszem - królikiem. Niedobrze mi się robi na samą myśl o tym, że być może właśnie w tym momencie mija mnie najlepsza impreza mojego życia.
Od dobrych trzech godzin siedzę nad tym postem. Początkowy zamysł był taki, że będzie to fashion blog. Ale doszłam właśnie do wniosku, że nie jestem w stanie prowadzić bloga w tym stylu. Nie mam ani na tyle dużo samozaparcia, żeby regularnie dodawać posty, ani nie jestem na tyle rozeznana w temacie. Doszłam do wniosku, że po raz setny będzie to blog o mnie. Co prawda nie czuję się w stu procentach bezpieczna, ani anonimowa prowadząc internetowy pamiętnik, ale raz się żyje. Drogi Czytelniku, witaj więc na blogu O MNIE. Zapewne za jakieś trzy miesiące nie będzie już tu po mnie śladu, gdyż nie należę do osób robiących coś wytrwale, nigdy nie miałam bloga dłużej niż pół roku. Ale zawsze przychodzi w moim życiu taki moment że potrzebuję jakiejś odskoczni od rzeczywistości. Taki moment właśnie nadszedł. Siedzę samotnie w ciemnym mieszkaniu, z królikiem o dźwięcznym imieniu Ramona w nogach łóżka, jem śmieciowe żarcie, piję coca-colę i słucham muzyki - bynajmniej nie imprezowej.
Skoro już zostałam zmuszona do siedzenia w domu w Sylwestra, to może adekwatnie do dnia złożę Wam wszystkim moi drodzy Czytelnicy życzenia (tak, wiem że nikogo tu nie ma). Korzystając więc z okazji, że być może ktoś z Was (tak jak ja) świętuje teraz odejście jakże nieszczęsnego dla mnie roku 2012 w domu, przed komputerem, z całego serca życzę Wam wszystkim, żeby ten nowy, 2013 rok, który zjawi się u nas już za niecałe dwie godziny, był dla Was milion razy lepszy i łaskawszy od teraźniejszego. Aby wszystkie Wasze marzenia, nawet te najskrytsze nareszcie się spełniły, żebyście trzymali się swoich postanowień (aby wszystkie obietnice, które sobie dzisiaj złożycie nie skończyły się za dwa dni) oraz abyście zdeterminowani dążyli do osiągnięcia postawionych sobie celów.
Tymczasem chyba już się z Wami pożegnam. Mam straszną pustkę w głowie, nie wiem nawet co napisać, więc może już sobie pójdę. Wyloguję się z facebooka i udam, że imprezuję w doborowym gronie, podczas gdy będę wypłakiwać sobie oczy oglądając po raz setny Pamiętnik i narzekać na otaczający mnie świat na tumblrze, razem z innymi tak samo poszkodowanymi dzisiejszego dnia przez los.
Szampańskiego Sylwestra oraz szczęśliwego Nowego Roku życzę. Adios Amigos!